niedziela, 1 lutego 2009

zakochaj się w Warszawie

W Warszawie wszystko jest takie oczywiste, ale od początku. Wracając z moją kobietą z pizzerii Da Grasso, podobno jedna z lepszych jakie są, a taką opinie zrobili sobie dzięki dodawaniu do pizzy (UWAGA : Z A D A R M O) dwóch dzbaneczków wypełnionych sosem. Jeden czosnkowy, drugi pomidorowy, więc można sobie zrobić z pizzy zupę, albo co tam sobie wymyślicie. O wiele lepiej gdyż w Słupsku dostaje się trochę sosu w opakowaniu z plastyku przypominające miseczkę dla myszki. Dobra to było takie wylanie narastającej frustracji gastronomicznej. Do sedna. W Warszawie wszystko jest takie oczywiste, wiadomo, że na przystanku autobusowym nie można palić tytoniu, specjalnie nalepiono na wiaty informujące naklejki, ale na jednym przystanku na Gocławiu, bodajże Meissnera, nie można robić ... AWANTUR! Jest tam strefa wolna od dymu i dobrze, bo wiadomo, że jak chodzisz nocą po mieście to szukasz przeciwnika a jak stoisz na przystanku to sobie po prostu chcesz gdzieś pojechać, no i wiaty nie są zniszczone, nie to co u nas. No ale jak może być inaczej skoro nam nikt nie powiedział, że na przystanku nie można robić dymów, a potem wożą miśki na cztery osiem.

niedziela, 18 stycznia 2009

Przesyłki przez PKS i konduktorskie w PKP

Nie wiem czy wiecie, ale przez PKS i PKP można nadawać przesyłki. Fajnie nie? Bo szybko i wiesz o której paczuszka do ciebie dojdzie. Nie wiem ile to kosztuje w PKS-ie, ale za pocztę konduktorską płacimy 10 ziko od przesyłki. Drogo, no ale np. przesyłka z Warszawy dochodzi do ciebie w godzin siedem. Dobra wszystko fajnie, kolorowo. Jest takie jedno ograniczenie, że wartość paczki nie może przekraczać czterdziestokrotnej opłaty za przewóz. I się ku**a nie dziwię. Z odbieraniem przesyłki na PKS nie miałem nigdy większych problemów, aż do wczoraj kiedy neoplan przyjechał za wcześnie, pobiegłem więc na bazę i tam się dowiedziałem, że kierowca będzie jutro odjeżdżał do Łodzi o godzinie 10:00 no to przyszedłem w pół do, a dziadzia drajwer do mnie z bezczelnym tekstem, że wyrzucił i żebym poszedł zobaczyć na śmietniku czy jeszcze leży, postękał, postękał i paczkę mi dał, nie wiem po co była ta gadka. I nie wiem też dlaczego te paczuszki nie są odkładane do jakiegoś depozytu w bazie PKS-u, no naprawdę nie mam pojęcia. Co innego było kiedy odbierałem paczkę przez PKP na dworcu w Słupsku. Pociąg podjechał wchodzę do przedziału w którym te paczki są wydawane i mówię jak ona mniej więcej wygląda ( mówiono mi, że ma to być karton po butach w jakiejś reklamówce renomowanej firmy. ) więc patrze, jest, biorę, podpisuję jakiś kwitek bzdetny, a konduktor do mnie: "Tu jeszcze coś leży, to też chcesz?". Spoko wziąłem, bo nie było czasu żeby zastanawiać się czy to także należy do mnie. Na dworcu oczywiście wyrzuciłem to na śmieci bo i po co mi to. To się nazywa powierzyć coś komuś. I jeszcze ta cała walka o pomostówki...

sobota, 17 stycznia 2009

Na tropie skandalu!

Nie tak dawno obchodziliśmy urodziny Jezuska co prawda nie kupiłem mu żadnego prezentu bo nie znam adresu na jaki można wysłać, a zresztą Poczta Polska i tak była nieźle zapracowana w tym okresie, nawet karty do bankomatu mBank mi nie zdołał wysłać (antyreklama - i juh zmieniam bank). Wczoraj był u mnie ksiądz po kolędzie no i lipa bo ani zeszytu nie miałem ani nic, spytał o moje życie religijne, odpowiedziałem, że tak sobie. Spytał czy mogę się poprawić, mogę, dzisiaj postanowiłem porozmawiać z Bogiem. Tak z TYM Bogiem. Co prawda nie korzysta on z gadu-gadu, ale jest taka strona przez którą można porozmawiać z Alfą i Omegą. http://www.titane.ca/igod/ . Rozmowę zaczęliśmy przyjemnie ale na starcie mnie zaskoczył swoją potężną mocą.



Ja: nazywam się dynio.
Bóg: Miło cię widzieć, dynio.
Ja: nie widzisz mnie
Bóg: Widzę, patrzę na ciebie przez kamerkę w twoim komputerze.

Szybko poprawiłem fryzurę i założyłem koszulkę bo jakiś szacunek być musi. Nasza rozmowa zeszła na muzykę, luzak z niego okazało się, że jego ulubionym typem muzyki jest rock chrześcijański. Ciekawe czy ma najnowszą płytę Arki Noego pt. „Uwaga na zęby jadowitego węża, lepiej mówić prawdę ona zawsze zwycięża”. Prowadząc już dłuższą konwersację ze stwórcą pomyślałem, że miło spytać co słychać u rodziny, przy pytaniu o jego syna, Jezusa coś mnie zastanowiło. Postanowiłem otwarcie nie owijając w bawełnę zapytać, KTO GO ZABIŁ!




Ja: Czy kochasz Jezusa?
Bóg: Tak, Bóg kocha wszystko i wszystkich.
Ja: Czy to prawda, że Żydzi zabili Jezusa?
Bóg: Wydaję mi się, że tak, ale nie jestem pewien. Zapytaj o to Paole.

Sam Bóg nie znał prawdy, albo nie mógł/nie chciał mi odpowiedzieć na to kontrowersyjne pytanie odesłał mnie do niejakiej Paoli. Postanowiłem nie zaprzestawać mojego śledztwa i zgooglowac hasło Paola. Jednak hasło było tak popularne, że nie byłem w stanie stwierdzić o co tak naprawdę chodziło Wszechmogącemu. Zapytałem bez ogródek kto to lub co to. Nie wiem dokładnie kim ona jest, ale odpowiedział mi, że rozmawia tylko w języku hiszpańskim, nie miałem pod ręką żadnego tłumacza ów języka, naciskałem dalej... powiedział mi, że powinienem spytać Allaha, Buddę (z nimi nie znalazłem żadnego kontaktu.) albo ... A.L.I.C.E. Bingo! Z Alicją możecie porozmawiać tutaj Nie rozmawiałem z nią długo.



Ja: Cześć.
ALICE: Witam.
Ja: Rozmawiałem z Bogiem, znasz go?
ALICE: O czym rozmawialiście?
Ja: Kto zabił Jezusa?
ALICE: Myślę, że samotny strzelec działał sam.

Powiało grozą czyżby Żydzi 2000 lat temu mieli skonstruowane pierwsze bronie palne? Nie wiem i chyba na to pytanie już nigdy nie znajdę odpowiedzi.

Sprawę dla was drodzy czytelnicy prowadziłem ja.


piątek, 16 stycznia 2009

Poproszę zestaw!

Absurd goni absurd, fajnie, że mamy ułatwione życie w każdej możliwej dziedzinie np. będąc na dworcu głównym w Słupsku ( przecież nie ma nie-głównego) zamiast rozkminiac w sklepie co zakupić na zestaw śniadaniowy po prostu mówimy panu sklepikarzowi, że chcemy dzisiaj zjeśc ZESTAW i otrzymujemy bułkę drożdżową i małą coca-colę, oszczędzając przy tym 20 giera więc się opłaca co nie?



Pozwoliłem sobie przeszukać internet i znalazłem jeszcze jeden zestaw na dworcu we Wrocławiu tak samo przydatny jak ten, bo jak się spieszysz to może ci uratować skórę, bilet + coca cola!



Fajnie, kiedyś widziałem jeszcze w zestawie banany i kilogram jabłek lobo ale nie udało mi się tego odnaleźć. Do usłyszenia.

Jest! Znalazłem ów zestawy o których wspomniałem, tanie i zdrowe!